"Uczucia Tancerki" (3) C.D.
Z bezradności rzuciłam się z płaczem na łóżko. Co się ze mną dzieje? Zaraz zwariuje od tego wszystkiego! Taki nie porządek myśli, totalny bałagan uczuć. Mam dość!!! Dobra spokojnie, wdech, wydech, wdech, wydech, wdech...Głowa mnie już od tego boli. Zeszłam szybko na dół do kuchni i z szuflady wyciągnęłam tabletki. Popiłam zimną wodą i wróciłam do pokoju, który wyglądał jak po wojnie. Czas płynął wolno, nieubłaganie się dłużył. To jeszcze raz wszystko od początku tylko że spokojniej i wolniej. Wzięłam lezącą kartkę na biurku oraz długopis i zaczęłam pisać plan. Najpierw umyję włosy, potem ubrania, następnie biżuteria i makijaż na końcu jakaś fryzura to zależy jak mi się włosy ułożą. Ok. Poszłam więc do łazienki, oblałam włosy ciepłą wodą, nałożyłam szampon, potem odżywkę i spłukałam ją zimnymi kroplami wody. Teraz ubrania. Stwierdziłam że źle będę się czuć w sukience wiec wybrałam: zielone spodnie do tego niebieska bokserka a na nią szara bluza z kapturem. W butach nie miałam co wybierać, oczywiście że trampki. Biżuteria: 2 bransoletki z muliny i 5 gumowych oraz jedna srebrna z zawieszkami. 1 pierścionek, kolczyki buźki na wkrętki i mój ulubiony wisiorek z motywem serca na srebrnym łańcuszku. Makijaż- masakra stulecia, zostawmy bez komentarza pierwszą próbę, a zostańmy przy błyszczyku i tuszu do rzęs. Włosy spięłam w niesforny koczek, spryskałam się dezodorantem i gotowa. Ufff... Która godzina? Co???? Już??? Mam 5 minut do autobusu nie zdążę!!! Wybiegłam szybko z domu, leciałam jak szalona. Jest już go widzę! Przystanek, autobus już stoi.
-Stój!!!!! Czekaj na mnie No!!!
Jest zdążyłam, wsiadam pierwszymi drzwiami.
-Dziękuje-powiedziałam przelotnie do kierowcy
-Nie ma za co. Czekałam własnie na Ciebie.
-Słucham?
-Zawsze wsiadasz o tej godzinie do autobusu.
-Jak pan mnie zapamiętał?
-To proste do tego autobusu wsiadasz tylko ty i jakiś chłopak czasami jacyś inni ludzie ale zazwyczaj są oni tylko raz.
-Heh.-uśmiechnęłam się do niego nieśmiało i trochę głupkowato.
Czy chodziło mu o tego chłopaka co mi? O Harrego? Myśląc tak poszłam usiąść.
-Do widzenia Panu!
-Do zobaczenia Panienko! -odpowiedział śmiejąc się .
Szłam znowu tą samą uliczką, wszystko takie same jak dwa dni temu tylko jak zwykle inni ludzie. Krążyłam tak dwie godziny, ludzie którzy wracali dziwnie się na mnie gapili ale mnie to tam akurat nic nie obchodzi. Już pół godziny wcześniej poszłam na przystanek, aby czasem znowu się nie spóźnić.
-Dobry wieczór Panu.
-Dobry dobry panienko. Twój chłopak już tam siedzi i na Ciebie czeka.
-To nie jest mój chłopak
-Jeszcze nie jeszcze nie ale ja już wiem jak to się skończy
-Proszę pana...
-Dobra idź do tego swojego Amanta.
Uśmiechnęłam się złośliwie do kierowcy i odwróciłam głowę w stronę Harrego. Matko czy aby dobrze wyglądam? Serce zaczęło walić jak ogłupiałe, a ręce trzęsły się jak osika na wietrze.
-Cześć-powiedział jako pierwszy swoim pięknym głosem
-Hej. Mogę się dosiąść?
-Jasne. Specjalnie zostawiłem Ci twoje miejsce
-Oooo...Dzięki że pamiętałeś. I dzięki za zaproszenie na fejsie.
-Nie ma za co. Tak jakoś Cię znalazłem no to zaprosiłem.
-No. Wiesz. Yyyy...jak by to powiedzieć?
-Najlepiej tak po prostu
-Tak tak wiem tylko jakoś zacząć nie umiem. Dobra bo wiesz zainteresował mnie twój ostatni post i tak no wiesz chciałabym zaspokoić swoją kobiecą ciekawość.
-Spoko. Uczę tańca w szkole nr.13
-Uczysz tańczyć????-spytałam z niedowierzaniem
-No..a co w tym dziwnego? Nie można?
Uczy tańczyć uczy tańczyć uczy tańczyć ....Aaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!! Matko zaraz padnę z radości!!!! Jeju!!! Zaproś mnie na zajęcia pliss!!!!!!!!!!!!!!!
-Halo Halo!!! Vanessa żyjesz? Halo obudź się
-tak tak już jestem z powrotem. Ale wow tak ogólnie.
-Co??
-No człowieku ty tańczysz czaisz to czy niezbyt?
-Heh no czaje ale o co Ci chodzi?
-Weźmiesz mnie na te zajęcia!!! Będziesz uczył mnie tańczyć !!!
-No wiesz bardzo był chciał ale..
-Jakie zaś ALE ? Kurde no gadaj!!!
-No bo widzisz my za tydzień mamy występ i mam już grupę no i raczej nie zdążyłabyś się nauczyć tak szybko układu
-Taaa..jasne wszystko już rozumiem spoko trzeba było mówić wprost a nie się tak wymigiwać
-Ale ja sie nie wymiguje na prawdę chciałbym żebyś też chodziła na te zajęcia ale nie teraz nie przed występem
-Jasne spoko...do zobaczenia
-Zaczekaj no...
-Musze wysiadać to mój przystanek puść mnie!!!
-Chciałem ci tylko powiedzieć że cię lubię i...i to nawet bardzo
-Spadaj.- wyrwałam się z jego uścisku i z złością wyszłam z autobusu. Wkurzona zmierzałam w stronę domu, za chwilę zaczęłam płakać. Moje szczęśliwe dni skończyły się. Po prostu się zakochałam tylko jak zwykle w niewłaściwej osobie. Jak on mógł? przecież ja tak kocham taniec a on nie daje mi nawet szansy na to żebym mogła się jakoś zaprezentować. Weszłam do domu. Dziś już nie ucałowałam rodziców co ich bardzo zdziwiło. Wbiegłam po schodach na górę i z płaczem rzuciłam się na łózko.
-Kochanie co się stało?-spytała mama przez drzwi wcześniej pukając
-Nic. Chcę po prostu zostać teraz sama. Proszę.
-Stój!!!!! Czekaj na mnie No!!!
Jest zdążyłam, wsiadam pierwszymi drzwiami.
-Dziękuje-powiedziałam przelotnie do kierowcy
-Nie ma za co. Czekałam własnie na Ciebie.
-Słucham?
-Zawsze wsiadasz o tej godzinie do autobusu.
-Jak pan mnie zapamiętał?
-To proste do tego autobusu wsiadasz tylko ty i jakiś chłopak czasami jacyś inni ludzie ale zazwyczaj są oni tylko raz.
-Heh.-uśmiechnęłam się do niego nieśmiało i trochę głupkowato.
Czy chodziło mu o tego chłopaka co mi? O Harrego? Myśląc tak poszłam usiąść.
-Do widzenia Panu!
-Do zobaczenia Panienko! -odpowiedział śmiejąc się .
Szłam znowu tą samą uliczką, wszystko takie same jak dwa dni temu tylko jak zwykle inni ludzie. Krążyłam tak dwie godziny, ludzie którzy wracali dziwnie się na mnie gapili ale mnie to tam akurat nic nie obchodzi. Już pół godziny wcześniej poszłam na przystanek, aby czasem znowu się nie spóźnić.
-Dobry wieczór Panu.
-Dobry dobry panienko. Twój chłopak już tam siedzi i na Ciebie czeka.
-To nie jest mój chłopak
-Jeszcze nie jeszcze nie ale ja już wiem jak to się skończy
-Proszę pana...
-Dobra idź do tego swojego Amanta.
Uśmiechnęłam się złośliwie do kierowcy i odwróciłam głowę w stronę Harrego. Matko czy aby dobrze wyglądam? Serce zaczęło walić jak ogłupiałe, a ręce trzęsły się jak osika na wietrze.
-Cześć-powiedział jako pierwszy swoim pięknym głosem
-Hej. Mogę się dosiąść?
-Jasne. Specjalnie zostawiłem Ci twoje miejsce
-Oooo...Dzięki że pamiętałeś. I dzięki za zaproszenie na fejsie.
-Nie ma za co. Tak jakoś Cię znalazłem no to zaprosiłem.
-No. Wiesz. Yyyy...jak by to powiedzieć?
-Najlepiej tak po prostu
-Tak tak wiem tylko jakoś zacząć nie umiem. Dobra bo wiesz zainteresował mnie twój ostatni post i tak no wiesz chciałabym zaspokoić swoją kobiecą ciekawość.
-Spoko. Uczę tańca w szkole nr.13
-Uczysz tańczyć????-spytałam z niedowierzaniem
-No..a co w tym dziwnego? Nie można?
Uczy tańczyć uczy tańczyć uczy tańczyć ....Aaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!! Matko zaraz padnę z radości!!!! Jeju!!! Zaproś mnie na zajęcia pliss!!!!!!!!!!!!!!!
-Halo Halo!!! Vanessa żyjesz? Halo obudź się
-tak tak już jestem z powrotem. Ale wow tak ogólnie.
-Co??
-No człowieku ty tańczysz czaisz to czy niezbyt?
-Heh no czaje ale o co Ci chodzi?
-Weźmiesz mnie na te zajęcia!!! Będziesz uczył mnie tańczyć !!!
-No wiesz bardzo był chciał ale..
-Jakie zaś ALE ? Kurde no gadaj!!!
-No bo widzisz my za tydzień mamy występ i mam już grupę no i raczej nie zdążyłabyś się nauczyć tak szybko układu
-Taaa..jasne wszystko już rozumiem spoko trzeba było mówić wprost a nie się tak wymigiwać
-Ale ja sie nie wymiguje na prawdę chciałbym żebyś też chodziła na te zajęcia ale nie teraz nie przed występem
-Jasne spoko...do zobaczenia
-Zaczekaj no...
-Musze wysiadać to mój przystanek puść mnie!!!
-Chciałem ci tylko powiedzieć że cię lubię i...i to nawet bardzo
-Spadaj.- wyrwałam się z jego uścisku i z złością wyszłam z autobusu. Wkurzona zmierzałam w stronę domu, za chwilę zaczęłam płakać. Moje szczęśliwe dni skończyły się. Po prostu się zakochałam tylko jak zwykle w niewłaściwej osobie. Jak on mógł? przecież ja tak kocham taniec a on nie daje mi nawet szansy na to żebym mogła się jakoś zaprezentować. Weszłam do domu. Dziś już nie ucałowałam rodziców co ich bardzo zdziwiło. Wbiegłam po schodach na górę i z płaczem rzuciłam się na łózko.
-Kochanie co się stało?-spytała mama przez drzwi wcześniej pukając
-Nic. Chcę po prostu zostać teraz sama. Proszę.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz