O mnie

Moje zdjęcie
Mam taki charakter, który łatwo skrzywdzić, choć nie widać ran, pozostają blizny.

niedziela, 12 sierpnia 2012

"Uczucia Tancerki"6

Byłam zła na siebie.Płakałam. Nie wiedziałam co robić. Czy Harry będzie się chciał ze mną jeszcze widzieć? Czy będę mogła chodzić na zajęcia i wystąpić? Chciałam zniknąć. Zapaść się pod ziemie i już nie wracać. Siedziałam skulona na łóżku i wpatrywałam się w dal mokrymi oczami. Nie istniało już nic, tylko pustka, smutek, łzy i krwawiące serce. Dlaczego to musiało spotkać akurat mnie? Jestem beznadziejna! Harry mnie nienawidzi, a zarazem kocha i powiedział że nie odpuści dopóki mnie nie zdobędzie. A Alan? Wyszedł smutny i pewnie myśli że wolę Harrego. Uhhh....!!!!!!! To wszystko jest takie głupie! Byłam już zmęczona. Położyłam się i z łzami w oczach zasnęłam. 

***
Była noc. Około godziny drugiej. Szłam ciemnym, gęstym lasem, drogę oświetlała mi pełnia księżyca. Powolnym i lekkim krokiem stąpałam boso po wilgotnej, młodej trawie, tak, jak gdybym miała odlecieć. Ubrana byłam w zwiewną białą sukienkę, a rześki wiatr rozwiewał moje ciemnobrązowe  włosy sięgające do pasa. W oddali słychać było cichutką muzykę graną na harfie i altówce. Podążałam za nią idąc coraz bardziej w głąb ciemnego lasu. Byłam jak zaczarowana. Moje myśli były ograniczone do całkowitego minimum, słyszałam tylko wiatr, szelest liści, uginającą się trawę pod moimi stopami, swój spokojny i opanowany oddech oraz cichą muzykę.Księżyc świecił coraz mocniej, a moim oczom zaczęła ukazywać się jasna polana. Było tam jaśniej niż w dzień, światło było białe, ale także srebrzyste.  Wszystko błyszczało. Poznałam to miejsce. Byłam tu już wcześniej, też we śnie. Pamiętam to.Gdy byłam coraz bliżej dostrzegłam dwie postacie, jednak nie było ich widać wyraźnie. Światło choć było srebrzyste nie raziło mnie w oczy, a postacie zdawały się być białe.   Muzyka była coraz wyraźniejsza i głośniejsza, ale nadal kołysała moje zmysły i hipnotyzowała mój umysł. Lekko dostrzegałam spadający śnieg, a może to było coś innego? Nagle usłyszałam obok siebie szelest małych listków oraz głośne stąpnięcie, jak gdyby łapy wielkiego zwierzęcia. Było ono jednak na tyle ciężkie, że w moich wyobrażeniach było to większe od niedźwiedzia, czy innych wielkich leśnych stworzeń. Jak to możliwe, że uderzenie łapy było ciężkie, jednak nie na tyle głośne jak na tak wielką siłę uderzenia tak wielkiego ciężaru? 
Szłam dalej nie zwracając na to uwagi. To coś za mną szło. Powoli, krok w krok, noga w nogę, łapa w łapę. Byłam już blisko polany. Szłam dalej, a za mną to zwierze. 
-Nie idź tam.-odezwało się, a ja odwróciłam głowę
***

C.D.N.
Narazie tyle bo muszę iść sprzątać ;/ pa;***

1 komentarz: